Moja sytuacja
Moi rodzice nie są bogaci, ale też nie są biedni. Mieszkam w mieście, w 10 piętrowym bloku. Co może Was zdziwić, a nawet oburzyć nie mam kota. Tak, nie przeoczyliście się - piszę blog o kotach, a sama kota nie posiadam. Oczywiście w roku 2018 się to zmieni, gdyż jeśli dostanę czerwony pasek na świadectwie szkolnym ( średnia min. 4,75 ), wezmę małego kociaka do domu. Pewne jest że będzie to czysty Brytyjczyk (to te szare słodziaki z oklapłymi uszami i bursztynowymi oczkami), lecz nic nie wiem o płci. Kota będę kupować po znajomości, więc dużo taniej.
Wiedzę o tych stworzeniach mam bardzo rozległą, a zaczęłam ją zbierać od wakacji w 2015 roku. Obecnie nie wyobrażam sobie posiadania tego zwierzaka bez tej wiedzy. Cały czas przechodzę w sklepie obok półek z jedzeniem kocim, i zawsze patrzę na saszetki od Whiskasa z pogardą, co wyjaśnię już w poście o żywieniu.
Kiedy w te wakacje wyjechałam na wieś do kuzynki na Mazury, codziennie obcowałam zarówno jak i z dzikimi jak i oswojonymi kotami. Obserwowałam ich życie, a nawet szukałam dwóch kocich noworodków ukrytych przez dziką matkę. I na szczęście z powodzeniem, bo matka pozostawiłaby je na pastwę losu, i wraz z ciocią przysunęłyśmy maluchy do matki. Z powodzeniem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz